wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 1


„Skrót, odbiór, as, punkt, serwis, backhand, forehand, byleby się nie pomylić” powtarzałam w myślach wyuczoną regułkę. „Proszę, proszę Boże, pomóż mi to wygrać, to moja szansa, muszę się przemóc”.
-Ana, dasz radę- krzyczał Nigel Sears, mój trener – wierzę w ciebie
Ostatni serw, odbicie i ..  w siatkę. „Nie, to nie może być prawda, zepsuć taką piłkę??Przetrę oczy i wszystko będzie tak, jak ma być”. Przejechałam rękami po oczach i nic, nadal to samo, jedna z moich największych porażek.
- Proszę państwa ten pojedynek nie był porywający, Ana Ivanovic znów się nie popisała.- odezwał się spiker- mecz kończy się wynikiem 6:2 6:3 dla Victorii Azarenki...
„Cholera” zaklęłam pod nosem.
-Czyżby wielka Ana Ivanović, najlepsza- zrobiła palcami cudzysłów- tenisistka świata nie dała sobie rady ze słabą Victorią? O nie! To niemożliwe!- zakryła dłonią usta
-Cześć, Vika, ciebie też mi miło widzieć.
- A wiesz, że mi to tak średnio? Aj dont lajk ju!
- Ja ciebie też nie lubię, zadowolona?
- Oj Ana, kochanie- zaśmiała się i objęła mnie ramieniem- teraz ja jestem ta fajna i kochana przez wszystkich, nie to co ty, przegrywasz z każdym! Co to ma być, trzynaste miejsce w WTA? Klapa, Ana nie jest już taka świetna jak była!
- Odczep się, Victoria- powiedziałam wyrywając jej się z objęć i odchodząc
- Powinnaś przejść na emeryturę! – krzyknęła jeszcze za mną
 Komentator nadal strzępił sobie język, ale go nie słuchałam, szybko pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam do szatni. Za mną szedł trener
- Ana, poczekaj, co to miało  być? Ja przez ciebie tracę reputację! Jeszcze ta kłótnia...
- Może ciszej trochę,  przepraszam, zepsułam to i wiem. A Victoria to nic.
- To miło, że wiesz, ale to nie zmienia tego, że nawet początkująca zawodniczka umie wykonać to lepiej!
-Dobrze, trenerze, zrozumiałam, do widzenia.
Czy on nie może zrozumieć, że to nie jest tak łatwo odzyskać formę? Jakbym była niemiła to bym mu palnęła prosto w twarz „cham i prostak” ale nie będę się zniżać do poziomu Rafaela Nadala.
***
-Tak, słucham?
- Witaj, Ano, z tej strony doktor Herbert Hainer, dostałem polecenie, aby zaprosić Cię na spotkanie, jutro o godzinie 11:00 proszę również o punktualność. Wiemy, że jesteś w Niemczech, w Sturttgarcie, przyjdź do biura i powołaj się na mnie.
-Dobrze, do widzenia.
Herbert Hainer.. prezes zarządu firmy Adidas, najbardziej cięty na innych facet, jakiego znam, zawsze oficjalny i sztywny.
     Następnego dnia już pół godziny przed jedenastą byłam na miejscu, temu facetowi lepiej nie podpaść i to mówię znając zakres tego słowa. Weszłam do poczekalni, przedstawiłam się, powiedziałam, że pan Hainer kazał mi przyjść i usiadłam na miejscu przeznaczonym dla czekających. Gdy zostałam zawołana na salę zobaczyłam dwóch mężczyzn, jednym był oczywiście Herbert Hainer a drugi to dr Hans Friderichs, przewodniczący rady nadzorczej .
-Dzień dobry, Ano.
-Witam- odparłam
-Myślę, że nie będziemy przedłużać tego precedensu i jeśli pozwolisz powiem wprost, dobrze? – pokiwałam głową na znak zgody- Postanowiliśmy zerwać wiążącą nas umowę, musisz poszukać innego sponsora głównego.
Co? Jak? Dlaczego? Myśli krążyły w mojej głowie.
-Jakim prawem?- mało nie krzyknęłam
-Szybko wyjaśnię, doszliśmy do wniosku, że z taką grą daleko nie zajdziesz, więc koniec z naszą umową. Trzeba nam dobrych sportowców a nie takich z formą w paski.
-Dobrze, nie ma problemu, do widzenia, jeszcze zobaczycie co potrafię- wyszłam trzaskając drzwiami, recepcjonistka popatrzyła się na mnie jakbym wydała na nią wyrok śmierci.
Tak zaczęły się moje problemy i mam szczerą nadzieję, że to już koniec. Nie mam ochoty wysłuchiwać głupich pouczających gadek, wiem co robię.. no prawie.

~~Rafael Nadal~~

     Usiadłem na sofie, wyciągnąłem nogi na stolik do kawy i włączyłem telewizor, stacja sportowa, może akurat będzie leciał  jakiś mecz Realu Madryt? Ludzie nadal mi nie wybaczyli, że kiedy miałem kilka lat wyszedłem z wujkiem, niegdyś sławnym piłkarzem na murawę Camp Nou w koszulce Barcelony. Całym sercem jestem jednak za Madrytem i w żadnym wypadku nie zamierzam tego zmieniać. Żadnego meczu. Tylko tenis… i to dziewczyny. Ana Ivanović grała a raczej kończyła mecz z Victorią Azarenką. Zmarszczyłem brwi, Ana dała się tak ograć? Zaśmiałem się pod nosem. To dopiero lebioda. Grałem z Azarenką kiedyś przyjacielską partyjkę i tak ją zjechałem, że musi to pamiętać do dzisiaj. Cóż, nie wszyscy umieją grać tak dobrze jak ja a już na pewno dziewczyny, przecież Ana była niedawno liderką WTA ! Ale wróćmy do mnie, przecież to ja wygrałem ostatni mecz z Federerem, to ja jestem mistrzem.

sobota, 25 maja 2013

Prolog

     Tenis. Sport uważający sie za jeden z najbardziej wyrafinowanych na świecie. Ot takie sobie uderzanie piłki i przebijanie na drugą stronę. Łatwe? Nie do końca. By poprawnie "przebić piłkę na druga stronę" trzeba bardzo dużo wysiłku. Jogging z rana, zaraz potem trening trwający 3 godziny, chwila odpoczynku i ciężkie ćwiczenia wieczorne. Tak wyglądało moje życie przez prawie 15 lat. Odkąd pamiętam gram w tenisa ziemnego. Pierwsze chwile spędzone na korcie sprawiły, że od tamtego czasu czuje sie na nich jak w domu. Znalazłam swoje miejsce, swój drugi dom. Szkoda tylko ze wszystko wygląda tak ładnie tylko od strony zewnętrznej. Wewnątrz wszystko jest inne. Aby stać się  prawdziwą gwiazdą tej dyscypliny trzeba dobrze zaprezentować się sponsorom. Bez tego nie ma nic, kasy na hotele, bilety lotnicze, sprzęt i różne inne potrzeby zawodnika. Wydawać by się mogło, ze wszystko zależy od tego jak grasz na jakim jesteś poziomie, jednak liczy się to czy zapadniesz w pamięć fundatorom. Ja miałam taką szansę. Grałam najlepiej jak potrafiłam, dawałam z siebie wszystko, a wszyscy uważają mnie za najładniejsza tenisistkę, wiec gdy zaczęłam grac sponsorzy bili się, bym ich reprezentowała. Ale wszystko co dobre się kiedyś kończy. Teraz straciłam formę, ledwo wygrywam z dziewczynami z drugiej setki. Gdzie jest tamta Ana Ivanović? Naprawdę nie wiem. Kilka słów o mnie. Jak juz powiedziałam nazywam się Ana Ivanovic, urodziłam się w Serbii i mam 26 lat. Jestem optymistką, mimo załamania formy nadal walczę i na treningach daje z siebie wszystko. Co teraz robię? Siedzę w swoim rodzinnym domu, bo trener kazał mi odpocząć. Może i słusznie. Teraz mam więcej czasu dla mojej rodziny, którą ostatnio w pogoni za formą zaniedbałam.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo! 
Razem z Nikaaa witamy Was na naszym nowym wspólnym blogu! 
Dopiero zaczynamy i liczymy na wsparcie z Waszej strony ;)
Pierwszy rozdział pojawi się... wkrótce :D
Pozdrowionka ;)