niedziela, 28 lipca 2013

Rozdzial 6


        Grałam mecz z Azarenką. Cale spotkanie prezentowalam sie wspaniale, czego nie mozna bylo powiedziec o mojej rywalce. Ciagle bledy i zle zagrania mnie juz nie dziwily. Teraz tylko pilka meczowa i mozna isc pod prysznic. Podrzucilam pilke do gory i gdy juz mialam uderzyc ją uslyszalam hałaśliwy dzwonek. Otworzylam powoli oczy i dopiero zorientowalam się, że to byl tylko sen. A szkoda, bo taka mina Viki bardzo mi pasowala. Wylączyłam budzik, ktory wskazywal godzine 7:00 i odlozylam go na półke. Nienawidze poniedzialkow! Niechetnie wstałam i nałożyłam na siebie ciuchy do biegania. Poranna toaleta zaliczona i juz mozna wychodzic z domu. Samolot do Rzymu mam o 13, a pierwszy mecz gram jutro. Biegnąc przez słoneczny Madryt natknęłam się na parę ludzi, na pewno po 60- siądce. Ona uśmiechnięta i promienna, twarz mimo, iż pokryta jest zmarszczkami wyglada dobrze. On zapatrzony w kobietę, którą z czułością obejmuję. Oboje rozesmiani i zatraceni w sobie. Taki widok sprawia, ze w sercu robi się cieplej. Też kiedyś chciałabym darzyc miloscia kogoś  i budzic się ze swiadomością, że zaraz ujrzę twarz osoby którą kocham. Nie zeby zycie singielki mi przeszkadzalo. Po prostu teraz zyje na wysokich obrotach i zwiazek z kims na odleglosc nie jest dla mnie dobry. Zorientowałam się, że stoje na srodku alejki w parku i dalej przygladam sie parce staruszkow. Potrzaslam głową i znowu zaczelam biec. Wstąpiłam do kiosku, by kupić wodę. Zauważyłam, ze sprzedawczyni się na mnie dziwnie patrzy i coraz wlepia swoj wzork za moją sylwetkę. W koncu nie wytrzymalam i rowniez spojrzalam się za siebie. Podeszlam do stoiska z gazetami i zaczelo mi sie zbierac na smiech. Powstrzymalam się od wychniecia smiechem i kupilam gazete z moim i Djoko zdjeciem na okładce. Naprawde nie rozumiem ludzi ktorzy twierdza, ze jesli kobieta i mezczyzna spotkaja sie pare razy to juz sa para. My owszem jestesmy parą, tyle ze przyjaciol. Novak jest dla mnie jak starszy brat, doradzi, pomoze ale jak trzeba to da kopniaka w tyłek! Zadzwonilam do mojego rodaka.
- Halo?- uslyszalam jego zaspany glos. Swoja droga musial meczyc go kac, bo wczoraj wypil duzo , a ma slaba glowe chlopaczysko.
- Czyżbym obudziła swojego "chłopaka"?-spytalam
-Nie, ale Nana o czym ty mowisz?- powiedzial przerazonym glosem.
-No caly swiat wie ze jestesmy razem, a ty tego nie wiesz?- udałam oburzoną jednak mało brakuje, bym zaczela ryczec ze smiechu.
- Iva, ja chyba za duzo wczoraj wypilem. Czy my...- zaczal sie jąkać.
Teraz to nie wytrzymałam. Mój smiech bylo slyszec w calym mieszkaniu, a nawet i poza nim. Gdy sie opanowałam rzuciłam tylko:
- Przyjedz do mnie, cos ci pokaze, a i wez ze soba pieniadze!- nie czekalam na reakcje Novaka tylko rozlaczylam się. Zdazylam wziac prysznic, pogadać z trenerem o locie oraz zjesc lekkie sniadanie i dopiero uslyszalam pukanie do drzwi. Otworzylam drzwi Serbowi i przywitalismy sie buziakiem w policzek jak to mamy w zwyczaju.
- O co chodziło Ci z tym, że jestem twoim chłopakiem?- zapytał, gdy weszliśmy do salonu. Zaśmiałam się, podałam mu gazetę i poszłam do kuchni. 
- Chcesz coś pic lub jesc? - wychyliłam glowe zza drzwi.
- Nie dzieki. Masz tu gdzies tlumacza?
- Juz przetlumaczylam sobie i sluchaj dowiedzialam sie ze przez caly pobyt w kawiarnii trzymalismy sie za rece i mowilismy sobie czule slowka- Novak juz zaczal sie smiac- czekaj, czekaj jeszcze nie skonczylam! A wczoraj na balu calowalismy sie i wyszlismy razem z lokalu, a potem mielismy upojna noc w moim apartamencie!- ryczelismy ze smiechu. 
- Nie czaje tych ludzi! Co juz przyjazn pomiedzy kobieta, a mezczyzna nie istnieje, tak?
- Wedlug nich tak jest- westchnelam- juz widze twarz Viki i tego buraka Nadala jak mnie zobacza...
- Nie boj sie ukochana! Dzielny Djoko przyjdzie ci z pomoca! Pobiegl do skladzika i wrocil zaraz na miotle. 
- Wsiadaj na mojego rumaka najdrozsza! 
" Usiadlam " za nim i tak biegalismy po moim mieszkaniu jak idioci, smiejac sie i ciagle potykając.
Zmeczeni opadlismy na kanape.
- Ktora godzina?- zapytalam zamykajac oczy.
-12:10- westchnal Djoko.
Wstalam jak opazona.
- Że co?! Boze mam samolot o 13! - pobieglam do sypialnii i chwycilam walizke.
- Spokojnie- powiedzial chlopak i polozyl mi dlonie na ramionach. - zawioze cie na lotnisko, mamy duzo czasu, a teraz nie powinno byc korkow. Wdech, wydech, wdech i wydech. - powtarzal. 
-Dobra, zbieramy się- mruknelam i chwycilam swoje rzeczy jednak zaraz Djoko je porwal i wyszlismy z mieszkania, sprawdzajac czy wszystko jest szczelnie zamkniete.
- Ej, a czemu chcialas zebym wziął
ze sobą pieniądze?- zapytal gdy juz bylismy w drodze na lotnisko.
- Haha, no bo zaklad wygrałam! Pamietasz jak w kawiarnii sie zakladalismy o tytul w gazecie? No i ja wygralam!- usmiechnelam sie zwyciesko.
Uslyszalam jak przeklnal pod nosem ale zaraz wreczyl mi 100 euro.
- Wiecej sie z toba nie zakladam!- mruknal, na co ja zaczelam sie smiac.
     Dojechalismy na lotnisko. Djoko jak na dzentelmena przystało otworzyl mi drzwi i wział walizke a ja torbe podreczna. Na porcie głupio było się nam żegnać, bo jutro zapewne się spotkamy, a nie moze ze mna lezec poniewaz ma wywiad dzis popoludniu.
- bedziesz ogladac? 
- No pewka! Pa- pocalowalam go w policzek i skierowalam sie w strone odpraw.

*2 godziny później*

Lot minal bardzo spokojnie. I na szczescie nie trwał za długo. Po odnalezieniu bagazy pojechalam taksowka do hotelu w samym centrum stolicy Włoch. Tutejszy klimat nie za bardzo mi odpowiada i nigdy nie byłam fanką tutejszego turnieju. Owszem Madryt i Rzym są rownie slonecznymi i pieknymi miastami, lecz w Rzymie panuje natlok ludzi, a wybuchowy temperament Włochow nie przyciąga. Hotel jest utrzymany w eleganckich klimatach. Na wejsciu na szczescie nie spotkalam swoich " przyjaciol", bo jako, że sponsoruje nas "Nike" mieszkamy w jednym hotelu. Dzis nie mam treningu bo jest za gorąco i trener po dobrym wystepnie w Madrycie pozwolil mi odpoczac. Przebralam sie w dzinsowe szorty i luzna bluzke z nadrukiem. Na nogi wsunelam klapki i zeszlam do stolowki na obiado-kolacje. W restauracji siedzieli Roger i Sharapova, widzac mnie przywolali do siebie i tak z nimi zjadlam posilek. Roger to taka dobra dusza, jest swietnym kumplem i naprawde zazdroszcze jego zonie wspanialego meza, a Maria napoczatku moze wydawac sie dretwa, ale jak się ją bliżej pozna jest bardzo szalona i zabawna. 
- Macie jakies plany na popołudnie?- zapytala blondynka
- Ja zaraz  mam trening z Rafą, takze narazie dziewczynki.- odpowiedzial Szwajcar.
- A ja w sumie to nie tylko o 20 mam obejrzec wywiad Djoko.- odparlam
- Aaaaa no tak rozumiem- zasmiala
sie Rosjanka. Nie zrozumialam za bardzo, ale nie wnikalam.
- Ana, a co powiesz na babski wypad na plaże? 
- Brzmi fajnie- odpowiedzialam z usmiechem. 
- No to zajdź po mnie  za dwadziescia minut. Pa!- powiedziala i poszla, a ja dopilam sok i rowniez skierowalam sie w strone wyjscia. Dopiero w windzie zorientowałam się, że nie wiem, który pokoj nalezy do Marii. No coż, trzeba bedzie poszukac. W pokoju wskoczyłam w bikini i nałożyłam zwiewną turkusową sukienkę. Wyszłam na korytarz, na ktorym jak na złosć stał Rafa i Roger.
-A gdzie się wybiera piękna pani?- zapytał ten drugi.
-A na plaże- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ale tak sama, samotna?
-A nie! - zaśmiałam się. Rafa stał oparty o drzwi na przeciwko i mowiac prosto gapil sie na mnie. 
-Pewnie ze swoim chłoptasiem- wtracil sie.
-Jesli ten chloptas ma na imie Maria, to zgadłeś- prychnelam.
-A co Djoko juz nie jest Tobą zainteresowany?- spytał z cwanym uśmieszkiem na gębie.
-Jesteśmy przyjaciółmi, a co u Viki?- rzuciłam i od razu uśmiech zniknał.
-A co cie to obchodzi- warknął
- To samo co ciebie o Novaku.- odpyskowałam.- Roger wiesz moze gdzie mieszka Maria?
-W 320- uśmiechał sie
- Dzięki- szepnęłam i skierowałam sie tam.
















wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 5



      Turniej w Madrycie idzie pełną parą! Dotarłam do półfinału a gazety rozpisują się na temat ‘ powrotu królowej’ , Victoria chodzi wkurzona i na każdym kroku patrzyła na mnie jak na największego wroga.Rafael również, jednak nie odzywają się i jak dla mnie było ok. Gram dzisiaj z Marią Sharapovą, wiem, że nie będzie łatwo, ale sam półfinał jest dla mnie jak wygrana. Wyszłam na kort, szybka rozgrzewka i byłam gotowa, Maria również. Zaczęłyśmy mecz, pierwsze punkty dla przeciwniczki, następne i kolejne, jednak nie załamywałam się. Wdech, wydech i jedziemy dalej. Rosjanka nie dawała za wygraną, jednak to ja wygrałam kolejną wymianę podań. 40:15, tak wyglądał wynik, wytarłam twarz ręcznikiem i niestety podwójnie zaserwowałam w siatkę. Tego gema przegrałam, jednak nie było to najważniejsze. Dochodząc do tego miejsca udowodniłam sobie, że coś jednak potrafię i nie jestem taka najgorsza. Czy wygram czy nie półfinał jest półfinałem i nic tego nie zmieni. Cały mecz zakończył się niestety moją porażką, dość dużą, bo aż 6:2, 6:4. Można powiedzieć, że przeciwniczka mnie znokautowała, poczułam rękę na ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciela. Novak uśmiechnął się serdecznie i pomógł w spakowaniu sprzętu, później zaprosił mnie na kawę. Poszliśmy do ekskluzywnej restauracji słynącej z najlepszych kaw w mieście, całe szczęście, że znajdowała się w około dwustu metrowej odległości od kortów. Djoko oczywiście jak to on postanowił na nas nie oszczędzać, sobie zamówił kopi luwak -kawę, którą uważa się za najlepszą na świecie i suma też nie jest mała, bo kosztuje 22 €, z czego się ją robi nie będę wam opisywać, bo możliwe, że coś jecie . Ja zażądałam zwykłego ekspresso, jednak chłopak uparł się, żeby chociaż było z tak zwanym latte art., czyli ślicznym obrazkiem malowanym mlekiem. Oczywiście wybrałam rakietę do tenisa.
-Ja za to nie będę płaciła!- powiedziałam – stawiasz!- zaśmiałam się
- To było perfidne, Ana! A właśnie, przypomniałaś mi, mamy zaproszenie na bal z okazji czegoś tam, będę u ciebie przed siódmą .
Wzięłam łyk gorącego napoju delektowałam się delikatnym aromatem. Przyjaciel zaczął się śmiać, na co ja tylko spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Chodź tu...- mruknął i zbliżył się do mnie z serwetką, po czym delikatnie wytarł kąciki moich ust i wargi. Wtedy usłyszeliśmy blask fleszy...
-To co? Zakładamy się jaki będzie jutro nagłówek  w prasie?- spytał rozbawiony
-Pewnie! Jak zawsze.- zaśmialiśmy się
     Po godzinnej rozmowie pożegnaliśmy się i każde ruszyło w swoją stronę. Szczęśliwa ruszyłam do domu nucąc piosenkę zespołu El canto del loco ‘ Ya nada volvera’, w której teledysku wystąpił Fernando Torres. W domu przeszukałam szafę, jednak zazwyczaj nie zabieram ze sobą na wyjazdy sukienek, na szczęście miałam tą jedną, jedyną, którą kupiłam kilka dni temu wracając z treningu w Zarze. Ruszyłam w stronę łazienki, szybki prysznic, makijaż, dodatki i byłam gotowa, wyszłam na dwór i zaczęłam powoli wdychać świeże powietrze, warto wspomnieć, że ponad godzinę temu zaszczyciła nas burza. Po chwili z piskiem opon, ten samochód powinien się cieszyć, że nie prowadzi go nikt inny, tylko mistrz kierownicy w osobie Novaka Djokovicia.
- No hej !- zawołał
- Siemaneczko- zaśmiałam się
- Zapraszam piękną panią, wysiadłbym i otworzył drzwi, ale mi się nie chce
-Spadaj, wiesz? – powiedziałam wsiadając
- Zaraz ty spadniesz, moja nowa furka ma niezłego kopa
Kiedy dojechaliśmy odetchnęłam z ulgą, Novak prowadzi jak idiota!
- Boże, o mało nas nie zabiłeś!
-Żyjesz? Żyjesz, to cicho, wyłaź niewdzięczniku
Wyszłam z samochodu i udałam się na salę bankietową. Widocznie spóźniliśmy się, bo prezes właśnie zaczynał swoja przemowę, usiadłam po cichutku między Novakiem, który zdążył już się rozsiąść, a Rogerem Federerem, na balu pojawili się nie tylko tenisiści, ale wszyscy, których Nike sponsoruje, między innymi kilku przedstawicieli FC Barcelony,takich jak kontuzjowany Carles Puyol, któremu kategorycznie zabroniono tańczyć, czy Sandro Rosell. Wszyscy znudzeni paplaniną głowy Nike zaczęliśmy rozmowy, przy naszym stoliku siedzieli wszyscy tenisiści. Roger pokazał mi się jako bardzo zabawny człowiek a gdy ustrzelił z procy zrobionej z łyżeczki, na której spoczywała oliwka Azarenkę myślałam, że padnę ze śmiechu, ta zołza poszła wyżalić się ‘swojemu Rafaelowi’. Sam Nadal zaś pozostał niewzruszony, siedział po drugiej stronie Federera a obok siebie miał Victorię, więc był wśród swoich. Po przemówieniu zaczęły się tańce, razem z Djokoviciem okupowaliśmy parkiet przez prawie godzinę, a gdy wreszcie padnięta usiadłam przy stoliku do tańca porwał mnie Roger. Mina Rafy nie wróżyła nic dobrego, ale postanowił się zamknąć, potem gdy usiedliśmy w świetnych humorach usłyszałam
- Co ty robisz, nie zadajemy się z nią!
- Matko Rafa idź bo cię trzepnę, co ty do niej masz??
- Mówiłem ci…
Na tym się moje podsłuchiwanie skończyło , bo Novakovi znów zachciało się baletów, więc jako jego przyjaciółka musiałam spełnić również rolę partnerki do tańca. Bardzo chciałam wiedzieć co było tego powodem, ale Djoko jak zawsze w świetnym momencie musiał mi w tym przeszkodzić. Impreza trwała w najlepsze, dopiero koło 2 ‘nad ranem’ wszyscy zaczęli wychodzić i udawać się do hoteli, domów bądź klubów.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim! Serwujemy Wam nowy rozdział i czekamy na opinie ;) a w związku z okropną pogodą dodajemy słodkie zdjęcie Novaka i Any :)