Wyszłam z czterogwiazdkowego hotelu Le Bristol i taksówką udałam się na korty, gdzie czekał mój trener, rozpoczęliśmy od lekkich ćwiczeń rozciągających, później doskonaliliśmy moją technikę a na końcu rozegraliśmy mecz.
Pod koniec moich ćwiczeń na trybunach zasiedli Maria i Roger, którzy niedawno zakończyli swoje treningi. Kiedy trener pozwolił mi odejść podeszłam do nich i się przywitałam.
- No, mi też miło cię widzieć- powiedziała Sharapova- może wyskoczymy we trójkę .. Roger, gdzie to miało być?
- Rue Montorgueil – odpowiedział- przejdziemy się, pogadamy.
-Właśnie- klasnęła w dłonie-i niedaleko będzie centrum handlowe!
- No to jasne, że idę, ale zahaczymy o hotel, potrzebuję się przebrać- powiedziałam po czym udałam się do szatni.
Dzielnica Rue Montorgueil przyozdobiona licznymi restauracjami, sklepami, kwiaciarniami i piekarniami. Zazwyczaj oblegana przez straszny tłum, bo większość Paryżan robi tu codzienne zakupy a turyści dokładają swoje. Znajduje się tam knajpka z przepysznym sandwiczami, które są we Francji niezwykle popularne. Jak głosi wiele szyldów reklamowych i innych tym podobnych wino dla francuza jest jak krew a ser zastępuje serce, więc nie zdziwił nas fakt, że w parku siedział facet, który sandwicza popijał winem.
Klimat utrzymuje się czysto paryski, na ulicy czuć świeżo pieczone croissanty czy bagietki a w niedzielę można spotkać muzyków, żonglerów i przebierańców.
Wracając do rzeczywistości, zrobiłyśmy z Marią małe zakupy w jednej z największych galerii handlowych, znajduje się ona prawie cała pod ziemią i chyba znalazłam mój raj na ziemi. Roger oczywiście mendził, bo gdyby nie mendził nie miałybyśmy do czynienia z Rogerem. Kupiłam sobie brzoskwiniową sukienkę zbaskinką, zwykłą czarną bokserkę oraz czarne adidasy z Nike z różowymi wstawkami i podeszwą ułatwiającą bieganie. Zapomniałabym o wizycie w empiku i zakupie torby Keep calm and Carry on.
Wróciliśmy taksówką, Federer zapłacił kierowcy a my weszłyśmy do hotelu, koło recepcji stał Rafa a obok niego Victoria, rozmawiali. Pożegnałam się z Marią i każda z nas poszła w swoją stronę, ponieważ mieszkamy w oddzielnych skrzydłach hotelu. Ruszyłam w drogę do swojego pokoju, najpierw do windy a później korytarzem prosto i czwarte drzwi na prawo, może dla zdrowia raz przejdę się po schodach? – pomyślałam, po czym zboczyłam z codziennej ścieżki. Ktoś za mną szedł, lecz razem z postawieniem nogi na pierwszym stopniu ustały, widocznie szedł do windy. Na górze czułam się jakbym zdobyła Mount Everest. Położyłam dłonie na kolanach i ciężko oddychałam.
- Kiepska kondycja??
Gwałtownie podniosłam głowę i uderzyłam pochylonego nade mną Rafaela w nos.
- O kurde, sorry, nie chciałam- złapałam go za ramię
- Nic się nie dzieje- odparł trzymając się za uszkodzoną przeze mnie część ciała- jestem samcem alfa, nawet takie grzmotnięcie w nos mi nie straszne.
- Pokaż- zarządziłam i zabrałam jego rękę od twarzy – krew ci się leje!
- Już nie, patrz, tylko trochę, to było lekkie uderzenie.
- No jasne, chodź, pójdziemy do mnie, przemyjemy to.
Bez protestów ruszył za mną, chyba jednak mam dar przekonywania. Cały czas trzymał rękę przy twarzy, otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Novak
-Znowu zapomniałaś o kluczu- mruknął na wyjaśnienie
Kiedy Rafael go zobaczył od razu jego wyraz twarzy uległ zmianie, z lekko uśmiechniętego, ale przepełnionego bólem na zacięty, jakby toczył mentalną walkę.
- Nie będę wam przeszkadzał, nic mi nie jest – powiedział w końcu i wyszedł z pokoju
- Rafa- zawołałam za nim – co się stało?
Nie odpowiedział, właśnie zamykał z trzaskiem drzwi swojego pokoju.
Rozgrzana czekałam na rozpoczęcie meczu półfinałowego. Gram z Agnieszką Radwańską, kto wie co może się stać? Spojrzałam na trybuny. Najbliżej siedzieli Rafa i Roger, obaj jakby się umówili pokazali mi skrzyżowane palce, co miało oznaczać, że życzą mi szczęścia. Starałam się nie patrzyć w ich stronę, więc utkwiłam wzrok w korcie.W końcu rozpoczęłyśmy mecz.
Pokonała mnie, druga z sióstr Radwańskich ze mną wygrała, tym razem w 2 setach 6:2 i 6:4.
Polka pokazała klasę, nie można temu zaprzeczyć. Pomimo, że dotąd na kortach ziemnych szło jej kiepsko to ze mną wygrała łatwo, do tego popisała się pięknym zagraniem.
Stefan od paru dni zachowywał się nadzwyczaj dziwnie, przez co wprowadził mnie w pewne myśli. Gdy pytałam co jest powodem jego dobrego nastroju szerokim łukiem omijał moje pytanie i momentalnie zmieniał temat. Jednak w końcu musiałam dowiedzieć się o co chodzi...
- Masz złote ręce.- wymruczałam z rozkoszy, gdy moja fizjoterapeutka masowała obolałe plecy.
- Jesteś strasznie spięta.- zauważyła i palcami rozluźniała moje mięśnie.
- Ostatnio dużo trenuje i nie mam czasu na rozrywkę.- westchnęłam, w tym samym momencie do pomieszczenia wszedł mój trener.
- No Ana, teraz mogę ci powiedzieć czemu miałem taki dobry humor.- wyszczerzył się do mnie, a ja ledwo co uniosłam powieki i spojrzałam na niego pozwalając kontynuować.
-Sponsorzy zorganizowali dla ciebie specjalny mecz przy świecach.- tłumaczył słowo w słowo każdy szczegół, a ja coraz szerzej otwierałam oczy i szczerze podobał mi się ten pomysł...
***
W końcu zdobyłyśmy się na to, by dodać tu rozdział! Mamy nadzieję, że się Wam podoba :) Swoją opinię zostawcie w komentarzach, które dodają nam motywacji :)
no nareszcie się doczekałam. Co wyście tak długo robiły to ja nie wiem. Czyżby Rafa był zazdrosny o Djoko ? kiedy następny odcinek ?
OdpowiedzUsuńpiszecie super. czekam na next
i zapraszam do mnie na http://julia-alvaro.blogspot.com/2013/11/pytanie.html :))
JEST! NARESZCIE! <3 Kurde, czekałam na nowy rozdział prawie cały miesiąc, ale w końcu się doczekałam ;)) Hyhy.. biedy Rafa, a później czyżby był zazdrosny o Novaka,hmm? ;d CZEKAM NA NEXTY!:** Mam nadzieję, że pojawią się szybciej niż ten ^^
OdpowiedzUsuńPzdr :3
+ zapraszam do mnie ; http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/ / jak już będziesz, to skomentuj coś. THX :*
http://julia-alvaro.blogspot.com/2013/11/rozdzia-7.html zapraszam na 7 :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na krótką notkę na http://moje-marzenia-to-on.blogspot.com/ : ) Pozdrawiam :D A.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już nie piszesz ;[ Może powstanie kontynuacja? Tymczasem chciałbym zaprosić na mojego bloga z opowiadaniem o tenisie, co prawda nie Rafa, nie Nole, ale Grigor Dimitrov to tez niekwestionowane ciacho ? ;p
OdpowiedzUsuńhttp://fellintoyoureyes.blog.onet.pl/
Zawsze mam takiego pecha, gdy jakieś opowiadanie mi się spodoba, to zaraz okazuje się, że od dłuższego czasu nie ma na nim nowych rozdziałów. :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze pojawi się tutaj nowy post, bo to opowiadanie jest po prostu świetne.
Pozdrawiam. :)