niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 2

Tik-tak. Tik-tak. Słyszę tylko dźwięk zegara, który powoli zaczyna mnie irytować. Siedzę teraz w hotelowym pokoju. W sumie nie powinno mnie już tu być, bo sponsorzy zapłacili tylko za poprzednią noc, ale mam sporą sumę pieniędzy i wykorzystałam to. Zawaliłam po całości. Do tego stopnia, że przynoszę wstyd mojemu fundatorowi. Ale co ja mogę zrobić? Spadek formy i tyle, a że trwa już parę miesięcy to inna sprawa... Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu.
-Nieznany numer.- przeczytałam.- Halo?
-Witam, czy mam zaszczyt z panią Aną Ivanović?
-Tak, kto mówi?
- Phil Knight, jestem prezesem działu sponsoringu w firmie Nike. Doszły do nas informacje, że rozwiązała pani kontrakt z firmą Adidas. To prawda?
-Owszem.
- Razem z panem Parkerem, prezesem zarządu stwierdziliśmy, że chcielibyśmy panią przyjąć pod swoje skrzydła. Oczywiście ma pani czas na zastanowienie się i podjęcie decyzji.
-A czemu dzwoni pan bezpośrednio do mnie, a nie do mojego menadżera?-spytałam
-Wolałem sam się z panią porozumieć, by wszystkie informacje do dotarły.
-Rozumiem. Przed podjęciem decyzji wolałabym się jeszcze spotkać z panem, lub panem Parkerem.
-Nie ma problemu, z tego co mi wiadomo bierze pani udział w turnieju w Madrycie, w następnym tygodniu, to dobrze się składa, akurat wtedy mamy tam inne ważne spotkanie.
-Tak, zamierzam tam lecieć już dziś wieczorem, więc możemy umówić się na jutrzejszy dzień.
-Wspaniale, także proszę się zjawić jutro o 18 w oddziale Nike i w recepcji powołać się na mnie, dobrze?
-Na pewno się zjawię. Do widzenia.- nie czkekając na odpowiedź Knighta rozłączyłam się.  "To moja ostatnia deska ratunku. Nie mogę zmarnować tej szansy!"- pomyślałam i zaczęłam się pakować. Czeka mnie jeszcze rozmowa z trenerem. Pójdę do niego jak już się spakuję.          Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu. Jestem przyzwyczajona do życia na walizkach i podróżowaniu po świecie. Zamknęłam pokój i poszłam do apartamentu trenera. Zapukałam i już za chwilę w drzwiach ujrzałam Nigala.
-Ana? Coś się stało? Wejdź.- zaprosił mnie do środka.
-Lecę do Madrytu, jutro mam spotkanie z władzami Nike, chcą mnie sponsorować.- powiedziałam spokojnie.
-Chcą cie sponsorować?!- zapytał z wielkim zdziwieniem.- Nie zrozum mnie źle, ale sama wiesz, że ostatnio grałaś lekko mówiąc beznadziejnie.
-Wiem, ale widać oni we mnie wierzą.
-Nie spieprz tego.- powiedział oschle
-Wiesz co? A może to nie jest tylko moja wina, że nie gram najlepiej, tylko też twoja?! Jako trener też masz duże znaczenie w mojej grze.- syknęłam.
-No jasne, zwal na mnie. Wiesz co? Zachowujesz się jak rozkapryszona gwiazdeczka! Może ci nie pasuje, kort, albo nie jeszcze lepiej- kolor paznokci, co?
-Przegiąłeś! Skoro nie potrafimy się dogadać sądzę, że lepiej zakończyć tą współpracę.- krzyknęłam i wyszłam z jego pokoju. Szybko weszłam do swojego apartamentu, chwyciłam walizkę, torbę ze sprzętem, torebkę i pobiegłam do windy. Wymeldowałam się z hotelu i ruszyłam na lotnisko. W taksówce napisałam krótki SMS do menadżera, że lecę już do Hiszpanii po czym wyłączyłam telefon i wrzuciłam to torebki. Po 10 minutach byłam już na porcie lotniczym. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do budynku. Od razu skierowałam się w stronę kasy.
-Dobry wieczór, w czym mogę pani pomóc?- spytała młoda kobieta uśmiechając się przyjaźnie.
-Kiedy jest najbliższy lot do Madrytu?-zapytałam Kobieta wpisała coś w komputerze i po chwili powiedziała:
-Za 45 min startuje. Zabukować bilet?
-Tak, poproszę na biznes klasę.- powiedziałam i podałam jej kartę kredytową oraz paszport.
-Dobrze, proszę skierować się w stronę wyjścia C po lewej, życzę miłego lotu.
Odeszłam od stanowiska i ruszyłam według wskazówek blondynki.       Zdążyłam równo z odlotem. Zajęłam swoje miejsce, nałożyłam słuchawki i za chwilę zasnęłam. Obudził mnie komunikat pilota, że za chwilę wylądujemy na lotnisku w stolicy Hiszpanii. Dochodziła godzina 11 czasu lokalnego. Mam jeszcze dużo czasu do spotkania z zarządem Nike.       Mało czasu zajęła mi odprawa końcowa i znalezienie bagażu. W Madrycie było gorąco. Nie ma czemu się dziwić, przecież jest maj, a do tego Hiszpania. Ciepły wiatr smagał moją twarz i rozwiewał czarne włosy. Włożyłam okulary przeciwsłoneczne i wsiadłam do taksówki. Gdy kierowca zapytał gdzie ma mnie zawieźć chwilę się zastanowiłam. Od ojca na 18 urodziny dostałam mieszkanie w centrum Madrytu, jednak nigdy z niego nie korzystałam. Ale teraz jestem sama, bez trenera i sponsora,więc czemu nie?  -Do centrum proszę.- i uśmiechnęłam się na myśl, że już wkrótce z mojego mieszkania, a dokładniej z okna będę miała widok na cały Madryt. Kocham to miejsce. Nie tylko dlatego, że odbywa się tu turniej, po prostu spodobało mi się. Taksówka zatrzymała się pod wysokim wieżowcem. Zapłaciłam i ruszyłam w stronę wejścia. Wjechałam windą na najwyższe piętro. Wyjęłam z torebki pętko kluczyków i znalazłam odpowiedni. Przekręciłam klucz w zamku i wolnym krokiem weszłam do środka.            Mieszkanie jest urządzone w biało-czarnych odcieniach. Przedpokój z czarnymi płytkami i srebrną tapetą. Pod ścianą stała malutka fioletowa kanapa, a na przeciwko mieściła się szafa. Salon połączony z jadalnią i wejściem do kuchni, oczywiście wszystko dużych rozmiarów i w wspomnianych wcześniej kolorach. Szłam dalej korytarzem w białymi drzwiami. Ja jednych przyczepiona była karteczka z napisem  "Wiedziałem, że kiedyś z niego skorzystasz. Tata". Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi. Pod ścianą stało wielkie łóżko. Na ściany zostało nałożone czarne i błękitne szkło.Szczególnie te pierwsze wyglądało ślicznie, gdy słońce je oświetlało. Stoi tam jeszcze komoda, fotel, stolik na kawę, szafa, a raczej przejście do garderoby, półki nocne i wieża z płytami. Co my tu mamy? Coldplay, Bruno Mars, Beyonce, Rihanna. Stawiam na Marsa. Zdziwił mnie fakt, że w moim pokoju, były jeszcze 3 inne drzwi. Weszłam do pierwszych. Łazienka. Drugie. Biblioteka?! Oj tato, przecież ja nie przepadam za czytaniem książek. I trzecie. Naciskam klamkę i moim oczom ukazuję się pomieszczenie ze zdjęciami. Moimi, gdy dorastałam, gdy zaczynałam grę w tenisa, podczas chyba wszystkich meczy, ale także z rodziną i znajomymi. Łza spłynęła mi po policzku.
-Dziękuję.- szepnęłam i spoglądając ostatni raz na zdjęcia wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam prysznic, a gdy ubierałam się w niebieską, zwiewną sukienkę do kostek, przypomniałam sobie, że nic dziś nie jadłam. Weszłam do kuchni i palnęłam się w czoło.
-Przecież nikt tu nie mieszkał- zaśmiałam się sama do siebie. Włożyłam sandały i wyszłam z mieszkania. Jakiś spożywczak był na szczęście naprzeciwko mojego apartamentowca. Zrobiłam duże zakupy. Wracając do domu mała dziewczynka poprosiła mnie o autograf. Cieplej mi się zrobiło na sercu, wiedząc, że jeszcze ktoś mnie rozpoznaje. Przygotowałam sobie tosty z dżemem oraz sok pomarańczowy, po czym wyszłam z domu, gdyż dochodziła już godzina 17. W taksówce powiedziałam jedynie, że chcę jechać do oddziału Nike i bez problemów tam dotarłam.
-Dzień dobry, czy zastałam pana Knight'a?-spytałam recepcjonistki.
-Tak, sala nr. 87 piętro 4.-odparła.
-Dziękuję.- rzuciłam i ruszyłam do windy. Wcisnęłam guzik i oparłam się o ścianę.  Ostatnio denerwowałam się tak chyba przed finałem pamiętnego Rolanda Garrosa, którego wygrałam. Drzwi się rozsunęły, trochę niepewnym krokiem skierowałam się do sali nr. 87. Zapukałam i od razu usłyszałam "proszę".
-Dzień dobry.- powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie do dwóch mężczyzn
-Witam Ano, jestem Phil Knight.- powiedział młodszy.
-Ana Ivanovic
Po krótkiej rozmowie wstępnej, nadszedł czas na przejście do konkretów.
-Tak, więc jak wspominałem wcześniej chcielibyśmy, by zaczęła pani współpracę z nami.
 -Mogę o coś spytać?
-Tak, proszę bardzo.-uśmiechnął się Parker
-Czemu akurat mnie chcecie sponsorować, a nie jakieś młode tenisistki, które dobrze się prezentują? Po chwili ciszy otrzymałam odpowiedź.
-Może i pani nie prezentuję się teraz dobrze, ale twierdzimy, że to tylko kwestia czasu, aż zacznie pani znowu osiągać sukcesy. Odpowiedziałam jedynie uśmiechem. -To jak przyjmuję pani propozycję?
-Tak- odparłam stanowczo.
-Bardzo nas to cieszy w takim razie. W niedzielę wieczorem mamy konferencję prasową z innymi zawodnikami, którzy są przez nas sponsorowani. Wezmą w niej udział tylko ci najbardziej znani, pani oczywiście też i wtedy oficjalnie podpiszę pani umowę, dobrze? Przytaknęłam głową.   -I od dziś na ma pani wykupiony pobyt w hotelu, a sprzęt zaraz zostanie przyniesiony, jak i stroje. W tym momencie właśnie weszło dwóch pracowników z kartonami. W jednym stroje (sukienki, spódniczki, bluzki, getry, buty, czapki i frotki), a w drugim sprzęt, którym grałam też, gdy sponsorował mnie Adidas.  "Czas na wielkie zmiany- START!"
____________________________
Hej :D
Tak więc nie wiedziałyśmy z Julką, co mamy napisać, więc ja doszłam do genialnego wniosku, rozdział jest z okazji dnia dziecka, który był wczoraj :D i wszystkiego najlepszego :D

2 komentarze:

  1. Na konferencji spotka Rafe, i zrodzi się miłośc czekam na cd :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się fakt, że Nike przygarnął ją pod swoje skrzydła, miło z ich strony. I tak jak anonim napisał u góry - pewnie spotka Rafę. Nie mogę się tego doczekać ;)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń